Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 12

Patrzyłam z otwartą gębą na to coś. Laska miała na sobie bluzeczkę z dekoltem do pępka, mini spódniczkę która ledwo zasłaniała jej tyłek i 13 centymetrowe różowe szpilki. Nie dość że była ubrana jak dziwka to miała jeszcze fioletowe włosy i tonę makijażu na twarzy. Jednym słowem: DZIWADŁO.
- Eeee... hej. Wejdźcie- wyjąkałam i wpuściłam Zayna i dziwadło do domu. Od razu skierowałam się razem z nimi do salonu. Gdy już się w nim  znalazłam od razu usiadłam na kolanach Josha i cmoknęłam go w policzek. Na moje nieszczęście mulat z pikachu usiedli naprzeciwko mnie i mojego chłopaka. No nic. Jakoś wytrzymam. 

...

Nie no. Jednak nie wytrzymam. Nie mogę patrzeć jak oni co chwilę się liżą. To obrzydliwe. Dziwne jest też to że Zayn całując ją patrzy w moją stronę by upewnić się czy widzę co oni robią. Jakby mnie to obchodziło...

...

- Zostajesz na noc?? - spytałam nieśmiało Josha.
- A co będziemy robić?? - zapytał zabawnie poruszając brwiami.
- Spać głuptasie! - powiedziałam i lekko walnęłam go w ramię.
- Ooo pożałujesz - powiedział i przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam bić go pięściami po plecach ale on nic sobie z tego nie robił i postanowił zanieść mnie do pokoju. Gdy byliśmy już przy drzwiach usłyszałam czyjś oschły głos.
- Możecie być ciszej?? Niektórzy chcą spać- to był Zayn. Grrr... co on tu robi??
- Co ty tu robisz?!- zapytałam zła.
- Ja i Perrie tutaj nocujemy- powiedział i skrzyżował ręce.
- Pikachu też tu jest??!!- wykrzyknęłam zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Nie nazywaj jej tak...- prychnął i zniknął za drzwiami sąsiedniego pokoju. Ja i Josh też weszliśmy do mojego pokoju bo byłam bardzo zmęczona.

...

Nie mogłam zasnąć. Josh też nie. Leżałam zła na jego torsie i nieudolnie próbowałam odpłynąć w objęcia Morfeusza. Dlaczego nie spaliśmy?? Nie pozwalały nam dźwięki z sąsiedniego pokoju. A niby Zayn i Perrie "chcieli spać". Pff...

...

Wstałam rano zła i niewyspana. Zresztą Josh podobnie. Nocne odgłosy z pokoju Zayna po prostu były nieznośnie. No ale żeby tak przez całą noc?! Nie ogarniam.
- Kochanie następnym razem śpimy u mnie- powiedział Josh i cmoknął mnie w usta.
- Zgadzam się - powiedziałam i przedłużyłam pocałunek...

...

- ŚNIADAAAAANKOOOO!!- krzyknął Niall zaraz po wejściu do mojego domu. Boże dlaczego mi to robisz?! Razem z Joshem przygotowaliśmy sobie naleśniki z syropem klonowym i właśnie je jedliśmy.- daj trochę- usłyszałam błagalny głosik obok ucha.
- Nie
- Troszeczkę
- Nie
- Prooooosze
- Nie
- Ale ja tak bardzo bardzo bardzo ładnie prooooszę
- A jak ci dam te naleśniki to się odczepisz??
- Tak, tak, taaaaak- krzyknął uradowany blondynek.
- No to masz - powiedziałam i oddałam mu talerz z resztą swojego śniadania.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Jesteś prawdziwym aniołem- powiedział i ucałował mi dłoń, a potem jak na skrzydłach wybiegł z jadalni. Pokręciłam bezradnie głową. On ani jego kumple nigdy nie dorosną...

...

- Jak się spało??- zapytałam zgryźliwie Perrie siedzącej naprzeciwko mnie - po odgłosach wywnioskowałam ze cudownie.
- Pff.. - prychnęła i założyła nogę na nogę.
- Nie pfyfaj mi tu bo tylko ja tak mogę w tym domu.- powiedziałam i rzuciłam w nią orzeszkiem.
- Że co proszę??- zapytała tym swoim piskliwym głosikiem.
- Nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie- odpysnęłam i ze stoickim spokojem zaczęłam pić sok pomarańczowy.
- Zaaaayn!!- krzyknęła Pikachu i zaczęła tupać nogą, a ja nie mogłam wyrobić ze śmiechu.
- Zayn twoja dziewczyna chce iść na wyprzedaż gładzi szpachlowej do castoramy!!!- krzyknęłam nadal sie śmiejąc. Po chwili w salonie znalazł się mulat.
- Co jest kochanie??- zapytał fioletowej.
- Ona mnie obraża.- powiedziała wskazując na mnie tipsem.
- Palcem... przepraszam: tipsem się nie pokazuje
- Zabierz mnie od niej i to już!- krzyknęła i znowu tupnęła nogą.
- Tak, tak Zayn zabierz ją stąd bo nie mam zamiaru zamiatać tynku z podłogi- mówiąc to wystawiłam naszemu pustakowi język.
- Chodź kochanie idziemy.- powiedział Zayn i odszedł wraz z Perrie.
- Tylko nie zgub tipsów po drodze!!- krzyknęłam za nią i włączyłam sobie telewizor...

...

Właśnie miałam iść do pokoju gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłam zauważyłam dwóch policjantów.
- Pani Veronica Claus??- zapytał jeden z nich.Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- T..tak- wyjąkałam przestraszona.
- Pójdzie pani z nami...

*******************************************************************************
Boże jestem z siebie dumna. W końcu dodałam tutaj rozdział w normalnym terminie. Nie jest zbyt długi ale po prostu taki wyszedł. Postaram się żeby kolejny był dłuższy. Jak na razie jutro mam wycieczkę do Oświęcimia więc to wszystko na co mnie było stać :D. Pamiętajcie:
3 komy = kolejny post

Papatki :**

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 11

Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyłam w oczy Josha. Pełno w nich było radosnych iskierek. Ja naprawdę go kocham...

Tydzień póżniej

Już dzisiaj mam wyjść z tego okropnego szpitala. No nareszcie. Nie wytrzymałabym tutaj już ani dnia dłużej. Przez cały ten czas zdążyłam już szczerze znienawidzić tą małą, białą, ponurą szpitalną salę i cieszę się jak dziecko że już wracam do domu. Josh ma po mnie przyjechać za pół godziny. Tak sobie rozmyślałam gdy do sali wpadł mój chłopak. Pierwsze co zrobił to podszedł i namiętnie mnie pocałował.
- Cześć kochanie
- Heeej - powiedziałam i tym razem to ja go pocałowałam. Miał takie miękkie usta... Gdy się od siebie oderwaliśmy wzięłam torbę z ubraniami którą przywiózł mi chłopak i poszłam się przebrać, a on poszedł po mój wypis. Szybko się ubrałam i weszłam z powrotem do sali. Chwilę później jechałam z Joshem do domu. Gdy byliśmy na miejscu i wyszłam z auta od razu wpadłam w objęcia Roxy i Jacka.
- Tęskniliśmy - powiedziała Rox
- Przecież widzieliśmy się wczoraj - zaśmiałam się i mocniej ich do siebie przytuliłam.
- Oj tam oj tam - odparła blondynka i pociągnęła mnie za rękę w stronę domu...

...

- Przestań podjadać krem bo nie będzie ciastek! - krzyknęłyśmy jednocześnie z Rox do Jacka który siedział przy stole z palcem w buzi i zlizywał z niego krem.
- Bądźcie miłosierne to takie dooooooobre- powiedział robiąc do nas słodkie oczka i w międzyczasie znów nabrał na wskazujący palec trochę kremu.
- Nie - powiedziałyśmy jednocześnie i zaśmiałyśmy się 
- Lepiej idź pomóc naprawić Joshowi to jego nieszczęsne radio- powiedziałam wypychając chłopaka z kuchni - no to mamy go z głowy - powiedziałam odwracając się do Rox. W tym właśnie momencie poczułam jak mąka ląduje na mojej twarzy i usłyszałam chichot Roxy.
- A masz!- krzyknęła rzucając we mnie kostkami czekolady
- Kochana właśnie rozpętałaś wojnę- zaczęłyśmy w siebie rzucać czym popadnie. Po chwili w kuchni pojawili się chłopcy, a gdy zobaczyli co robimy dołączyli do naszej zabawy. Właśnie w takim stanie zastało nas to całe One Direction. Na szczęście nie w pełnym składzie. Brakowało tego lalusia Zayna.
- Eeee... to może my przyjdziemy kiedy indziej- powiedział Liam i chciał wyjść, ale usłyszałam głos swojej matki.
- Nie, zostańcie. Ronnie się ucieszy. Prawda kochanie??- zwróciła się do mnie. A ja tylko bąknęłam coś że idę się przebrać i wyszłam z kuchni ciągnąc za sobą dwójkę przyjaciół i chłopaka...

...

- Kim chciałbyś zostać w przyszłości Josh??- moja matka znowu zadała mojemu chłopakowi głupie pytanie. Ona po prostu chce go upokorzyć w oczach tych debili z zespoliku. No nie wierzę!
- Nauczycielem - odpowiedział Josh posyłając mi zakłopotane spojrzenie - języka angielskiego
- Mhm - mruknęła z "zainteresowaniem" moja matka i zaczęła prowadzić ożywioną konwersację z Harrym. Co chwilę puszczała mu oczka i prężyła sie na kanapie. Jak ona tak może?? Jak może go podrywać?? Jest okropna... Wstałam z sofy i wyszłam na taras. Chwilę później poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu ( przyp. aut. Daria bez skojarzeń!!). To był Josh. Odwróciłam się do niego, zarzuciłam mu ręce na szyję i go pocałowałam.
- Twoja matka jest trochę denerwująca - szepnął opierając swoje czoło o moje.
- Wiem, ale przetrzymaj to dla mnie. Co??- spytałam całując go jeszcze raz. Tym razem dłużej i namiętniej.
- Dla ciebie wszystko słonko - odpowiedział i mocno mnie przytulił...

...

Siedziałam na sofie wtulona w Josha i słuchałam rozmowy mojej matki i tych palantów. Niedaleko mnie siedziała Rox a obok niej Jack który bawił się jej włosami. Ja po prostu nie ogarniam jak można rozmawiać w kółko o jednej rzeczy. Wiecznie tylko One Direction, koncert 1D, wywiad bla bla bla. Tego nie dało się słuchać. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Kochanie możesz otworzyć??- spytała matka.
- Tak, tak- powiedziałam, cmoknęłam Josha w usta i skierowałam się w kierunku drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam Zayna i jakiegoś paszczura. W zyciu nie widziałam gorszego dziwactwa...

*******************************************************************
Eeeeeeeeeee... Ta dam?? Nie wiem co napisać i jak wytłumaczyć ten długi czas gdy mnie tutaj nie było. Potwornie się czuję. Nie będę was przepraszać po raz kolejny bo to po prostu nie ma sensu...

Pamiętajcie:
3 komy = kolejny post

Pozdro!