Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 września 2012

Rozdział 7

Odwróciłam się gwałtownie.
- Co je...- przerwałam bo twarz Zayn była zaledwie kilka centymetrów od mojej- Czego chcesz??- warknęłam.
- Porozmawiać- szepnął nie zmniejszając odległości między nami. W pewnym sensie czułam się niekomfortowo ale jakaś cząstka mnie pragnęła jego bliskości...nie...co ja wygaduję. On przecież nic dla mnie nie znaczy...chyba. Nie ON NA PEWNO NIC DLA MNIE NIE ZNACZY. Muszę się ogarnąć. Wdech, wydech, wdech, wydech...już dobrze. Ominęłam chłopaka i usiadłam na jednym z krzeseł. 
- Niby o czym??- zapytałam oschle. Chłopak przysunął krzesło bliżej mnie i na nim usiadł.
- Dlaczego tak nas nie lubisz??- w jego oczach był...ból?? Nie. Na pewno mi się coś przywidziało. Skoncentrowałam się teraz na jego pytaniu. Czy on na prawdę tego nie wie?! Wzbierał we mnie coraz większy gniew aż w końcu wybuchłam jak fajerwerk. 
- Dlaczego?! Powiem ci dlaczego!! Dlatego że przez was stosunki z moją matką się popsuły!! Dlatego że przez was prawie nikt w szkole mnie nie lubi!! Dlatego że kradniecie mi matkę!! Wystarczy ci tyle powodów?!- krzyknęłam i poczułam że po moich policzkach spływają słone łzy. Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem i bólem. Tak. Teraz to zdecydowanie był ból. Ale dlaczego?? Czyżby aż tak przejął się moimi słowami?? To niemożliwe. Płakałam coraz bardziej. Zayn mnie objął ale go odepchnęłam i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Usłyszałam jeszcze krzyk mojej mamy.
- Veronica!! Co to ma być?! Wracaj tu i zaraz przeproś Zayna!!- tak jak myślałam. Stanęła po jego stronie. Moja własna matka...można powiedzieć że w pewnym sensie mnie zdradziła. Ale czego ja się spodziewałam?? Że przyjdzie tu i mnie przytuli?? Chyba w snach. Na pierwszy rzut oka widać że woli ich. Gdy już znalazłam się za drzwiami mojego pokoju oparłam się o ścianę i zaczęłam po  niej zsuwać. Gdy Roxy zobaczyła w jakim stanie jestem od razu mnie przytuliła i zaczęła pocieszać. Gdy się uspokoiłam postanowiłyśmy zakończyć ten pojebany dzień i poszłyśmy spać...

***

Obudziłam się rano i od razu spojrzałam na zegarek. O nie. 7:45. Spóźnimy się z Rox do szkoły. Zaczęłam budzić dziewczynę, ale ta mruknęła coś w stylu "jeszcze pięć minut mamo" i obróciła się na drugi bok. W mojej zrytej bani od razu zakwitł chytry pomysł na obudzenie blondi. Wiedziałam jak nienawidzi Biebera więc włączyłam jego piosenkę Boyfriend i ustawiłam głośność na fulla. Dziewczyna zerwała się a łózka jak oparzona i zaczęła się na mnie drzeć.
- AAAAAAAA!!!! WEŹ TO WYŁĄCZ!! NIE WYTRZYMAM!!!- krzyczała, a ja w końcu łaskawie wyłączyłam piosenkę. Blondi popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem.-  Nie żyjesz.
- Ok, Zabij mnie ale po szkole- zaśmiałam się pokazując jej godzinę. Już dziesięć minut później w tempie expresowym jadłyśmy śniadanie. Po chwili biegłyśmy do szkoły. I tak się spóźniłyśmy. Pierwszą lekcją była matma. Jezu, dlaczego akurat matma. Weszłam razem z Rox do klasy i spojrzenia wszystkich od razu się na nas skierowały.
- No i co się tak lampicie??- warknęłam. I usiadłam w swojej ławce. Zayn przez cały ten czas wlepiał we mnie spojrzenie, ale go olałam.
- Dlaczego się spóźniłaś??- zapytał w końcu. Nie odpowiedziałam mu nic tylko udałam że go nie słyszę.- Ronnie??
- Odwal się Zayn- powiedziałam, a nauczycielka widocznie to usłyszała po gwałtownie odwróciła się od tablicy i do mnie podeszła. 
- Panno Claus jest pani na lekcji matematyki więc albo mów o matematyce, albo nie odzywaj się wogule.- powiedziała tym swoim wkurzającym skrzekliwym głosem.
- Dobrze.- odpowiedziałam, a ona uśmiechnęła się do Zayna i odeszła. Chłopak ponownie próbował nakłonić mnie do rozmowy ale mu przerwałam- Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak cię zlogarytmuję to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias.- Nauczycielka popatrzyła na mnie ze wściekłością.- No co tym razem mówiłam o matematyce.- Powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Do dyrektora. Natychmiast!!- krzyknęła, a ja posłusznie wyszłam z klasy i skierowałam się do gabinetu dyra...

***

- Wróciłam!!- krzyknęłam już od progu. Odpowiedziała mi głucha cisza więc mamy chyba nie było w domu. Szybko wbiegłam do swojego pokoju i zastałam w nim... moją mamę?! Co ona tu do cholery robi?!
- Możesz mi powiedzieć dlaczego wylądowałaś dzisiaj na dywaniku u dyrektora??- powiedziała głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji. Skąd ona do cholery to wie...Zayn. Musiał jej wszystko powiedzieć. Ogarnęła mnie nagła wściekłość. 
- Po prostu elokwentnie powiedziałam Zaynowi żeby się odwalił- wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Posłuchaj mnie- powiedziała wstając z mojego łóżka.- nie wiem dlaczego tak nienawidzisz chłopaków, ale pogódź się z tym że będą częstymi gośćmi w tym domu.- powiedziała mi zbliżając swoją twarz do mojej. Już miała wyjść gdy nagle zatrzymała się w drzwiach.- Aha i jeszcze jedno. Za tydzień wyjeżdżasz z chłopcami w trasę po europie ponieważ mnie nie będzie w domu a nie zostawię cię samej. Jak chcesz możesz wziąć ze sobą tą...Roxy.- powiedziała i wyszła. Co?! WTF?! Ona mi nie może tego zrobić?! Ja nigdzie z nimi nie pojadę!!
- Nigdzie nie jadę rozumiesz?!- krzyknęłam zatrzasnęłam drzwi. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne. Przeprowadzając się do Londynu myślałam że będzie mi się tu  żyło lepiej. Niestety wszystko jest jeszcze gorzej niż przedtem. Nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł. Ucieknę. Rodzice Jacka kupili mu prywatną kawalerkę więc chłopak powinien mnie przyjąć. Szybko spakowałam ważniejsze rzeczy i ciuchy do walizki i zadzwoniłam do Jacka. Tak jak myślałam. Zgodził się. W nocy gdy moja matka już wstała niepostrzeżenie wymknęłam się z domu...

**********************************************************
Sorka że tak długo nie pisałam, ale wiecie...szkoła. Myślę że rozdział wam sie spodoba. Pamiętajcie o komentarzach. 

Pozdro!!

2 komentarze:

  1. uuu trasa ;)
    mam nadzieję, że się polubią ;] i będzie z Zayn'em ;) albo Niall'em ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział.. czekam na nexta.. dodałam sie do obserwatorów ;)

    OdpowiedzUsuń