W moim salonie siedziało całe One...cośtam. Byłam na mamę wściekła. Jak mogła ich tutaj przyprowadzić. Zaczęłam szukać jej wzrokiem. O matko. Przecież ona siedzi na kolanach tego chłopaka z loczkami. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie tylko dlatego że stoję w samych majtkach, wyciągniętej koszulce i kapciach w króliczki przed piątką facetów, ale dlatego że moja matka flirtuje z jednym z nich!!
- Mamo!!-krzyknęłam tak głośno że moja rodzicielka z wrażenia spadła z kolan lokowatego.- musimy porozmawiać.- mówiąc to skierowałam się w stronę kuchni. Matka posłusznie poszła za mną.- Co to ma znaczyć?!
- Kochanie nie denerwuj się. Chciałam tylko żebyś poznała naszych nowych sąsiadów.
- OK. Przedstawisz mi ich i spadam.- mama w odpowiedzi tylko skinęła głową. Weszłyśmy z powrotem do salonu, a ja uśmiechnęłam się do nich sztucznie. Byłam z deka skrępowana. Paradowałam przecież w samych majtkach przed piątką facetów. Olać to. Mam ich wszystkich w dupie. Wcisnęłam się na kanapę pomiędzy loczkiem, a mulatem. Matka stanęła na środku salonu i zaczęła mi ich przedstawiać.
- Jak zapewne wiesz chłopcy należą do zespołu One Direction. To jest Louis, Niall, Liam, Zayn i Harry- mówiąc to wskazywała palcem na każdego chłopaka.
- Ok. Jestem Ronnie. Wcale nie znam waszego zespołu. I właśnie idę spać.- powiedziałam oschle i poszłam do swojego pokoju...
...
Wstałam rano rześka i wypoczęta. Zerknęłam za okno. Była piękna pogoda. Weszłam do garderoby i wybrałam zestaw na dzisiaj. Potem wzięłam orzeźwiający prysznic, wtarłam w ciało czekoladowy balsam, uczesałam włosy w niedbałego koczka i zrobiłam sobie lekki make-up. Gdy byłam już gotowa zeszłam do kuchni. Dziwne. Zastałam tam mamę, a ona zazwyczaj była o tej porze w pracy. Rodzicielka popatrzyła na mnie zła. Co jest??
- Veronico, musimy porozmawiać o twoim zachowaniu wobec chłopców.- jej poważny ton nie wróżył nic dobrego.
- No- mruknęłam jednocześnie jedząc płatki.
- Dlaczego jesteś dla nich taka niemiła??- mówiąc to zmarszczyła brwi- rozmawiałam wczoraj z chłopcami i podobno w szkole też nie traktujesz ich z należytym uszanowaniem.- jakim kurwa należytym uszanowaniem?! Mam w dupie te pierdolone gwiazdki. Kurwa, kurwa, kurwa. Jeszcze poskarżyli się mojej matce. Nie no to już jest przegięcie.
- Nie mam zamiaru być dla nich miła tylko dlatego że są gwiazdami!!- wykrzyczałam mojej matce prosto w twarz- A teraz wybacz śpieszę się do szkoły!- krzyknęłam na odchodne i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Otworzyłam drzwi do garażu i...zamarłam. Był pusty. Nie było w nim mojego kochanego autka. W tej chwili zauważyłam że moja matka idzie w moją stronę z tymi pajacami. Skrzyżowałam ręce na wysokości piersi.
- Gdzie moje auto??- spytałam.
- Nie ma. Sprzedałam je. Ostatnio nieodpowiednio się zachowujesz więc dzisiaj rano je zabrali.- odpowiedziała moja matka ze spokojem. Miałam ochotę krzyczeć i płakać. Jak ona mi mogła zrobić coś takiego. Chłopcy stali za nią i patrzyli na moją reakcję z... zadowoleniem?! Nie no tego już za wiele. Coś czuję że ja nigdy nie polubię tych rozwydrzonych gwiazdek.
- Jak mogłaś...- zaczęłam ale matka mi przerwała.
- Od dzisiaj będziesz chodzić do szkoły pieszo lub jeździć do niej z chłopcami. Wybór należy do ciebie.- a więc o to jej chodziło. Od początku chciała żebym zaprzyjaźniła się z tymi półgłówkami. Nic z tego.
- Więc idę pieszo.- powiedziałam i opuściłam naszą posesję. Nie będę z nimi jeździć w jednym aucie. O nie. Już wolę jeździć na desce lub rowerze. No właśnie. Rower. Dzisiaj pójdę z Roxy go kupić. Byłam już w połowie drogi do szkoły gdy zatrzymało się obok mnie jakieś auto. Szyby były przyciemniane więc nie wiedziałam kto to jest. Nagle z samochodu wyszedł ten...Zayn...czy jak mu tam.
- Wsiadaj podwieziemy cię
- Nie- odpowiedziałam i zaczęłam iść przed siebie.
- Ronnie...zaczekaj- chłopak podbiegł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam na niego złowrogo.- wsiądź do auta. Proszę.
- Nie- odpowiedziałam krótko.
- Ok. Sama tego chciałaś. - mówiąc to chłopak przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął nieść do samochodu. Wyrywałam się mu i biłam go pięściami po plecach, ale to nic nie dawało. Wepchnął mnie do auta, usiadł obok mnie i kazał Lou jechać. Nie miałam wyjścia. Musiałam z nimi jechać. Całą drogę do szkoły się do nich nie odzywałam. Gdyby wzrok mógł zabijać to teraz wszyscy w tym aucie byliby martwi. Gdy auto zatrzymało się przed szkołą wyskoczyłam z niego jak z procy. Na moje nieszczęście obok szkoły było dużo fotoreporterów i wszystko wiedzieli. Cholera. Weszłam do szkoły i skierowałam się do swojej szafki. Zastałam tam Roxy. Opowiedziałam jej o tym porannym incydencie. Nieźle się wkurzyła. Zresztą podobnie jak ja. Jacka niestety nie było w szkole. Przeziębił się po naszym wczorajszym spotkaniu. Biedaczek. Odwiedzimy go z Roxy po szkole. Nagle na korytarzu rozbrzmiał dzwonek. Matma. Jezu jak ja jej nienawidzę. Weszłyśmy z Rox do klasy i zajęłyśmy swoje miejsce. Lekcja się zaczęła, a my z Roxy zaczęłyśmy się śmiać z Nialla który akurat wpychał do buzi końcówkę swojej kanapki i wyglądał jak chomik.
- Panno Claus i panno James. Skoro jest wam tak do śmiechu to może podzielicie się z resztą klasy waszym żartem. My też się chętnie pośmiejemy.- nauczycielka była wyraźnie zdenerwowana.
- Eee...
- W takim razie nie będziecie siedzieć razem na moich lekcjach. Roxy usiądziesz z Bradem- nauczycielka wskazała na naszego klasowego przystojniaka który podkochiwał się w Rox. Ale się jej trafiło. Ciekawe z kim ja będę musiała siedzieć.- A ty Ronnie usiądziesz z...
*********************************************************************************
Hahah ale ja jestem wredna. Pomęczę was trochę :p. Dzięki za komy pod ostatnim postem. Pamiętajcie:
3 komy = kolejny rozdział
Aha dzisiaj pojawi się w zakładce Heroes nowa postać: Jack.
- Veronico, musimy porozmawiać o twoim zachowaniu wobec chłopców.- jej poważny ton nie wróżył nic dobrego.
- No- mruknęłam jednocześnie jedząc płatki.
- Dlaczego jesteś dla nich taka niemiła??- mówiąc to zmarszczyła brwi- rozmawiałam wczoraj z chłopcami i podobno w szkole też nie traktujesz ich z należytym uszanowaniem.- jakim kurwa należytym uszanowaniem?! Mam w dupie te pierdolone gwiazdki. Kurwa, kurwa, kurwa. Jeszcze poskarżyli się mojej matce. Nie no to już jest przegięcie.
- Nie mam zamiaru być dla nich miła tylko dlatego że są gwiazdami!!- wykrzyczałam mojej matce prosto w twarz- A teraz wybacz śpieszę się do szkoły!- krzyknęłam na odchodne i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Otworzyłam drzwi do garażu i...zamarłam. Był pusty. Nie było w nim mojego kochanego autka. W tej chwili zauważyłam że moja matka idzie w moją stronę z tymi pajacami. Skrzyżowałam ręce na wysokości piersi.
- Gdzie moje auto??- spytałam.
- Nie ma. Sprzedałam je. Ostatnio nieodpowiednio się zachowujesz więc dzisiaj rano je zabrali.- odpowiedziała moja matka ze spokojem. Miałam ochotę krzyczeć i płakać. Jak ona mi mogła zrobić coś takiego. Chłopcy stali za nią i patrzyli na moją reakcję z... zadowoleniem?! Nie no tego już za wiele. Coś czuję że ja nigdy nie polubię tych rozwydrzonych gwiazdek.
- Jak mogłaś...- zaczęłam ale matka mi przerwała.
- Od dzisiaj będziesz chodzić do szkoły pieszo lub jeździć do niej z chłopcami. Wybór należy do ciebie.- a więc o to jej chodziło. Od początku chciała żebym zaprzyjaźniła się z tymi półgłówkami. Nic z tego.
- Więc idę pieszo.- powiedziałam i opuściłam naszą posesję. Nie będę z nimi jeździć w jednym aucie. O nie. Już wolę jeździć na desce lub rowerze. No właśnie. Rower. Dzisiaj pójdę z Roxy go kupić. Byłam już w połowie drogi do szkoły gdy zatrzymało się obok mnie jakieś auto. Szyby były przyciemniane więc nie wiedziałam kto to jest. Nagle z samochodu wyszedł ten...Zayn...czy jak mu tam.
- Wsiadaj podwieziemy cię
- Nie- odpowiedziałam i zaczęłam iść przed siebie.
- Ronnie...zaczekaj- chłopak podbiegł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. Popatrzyłam na niego złowrogo.- wsiądź do auta. Proszę.
- Nie- odpowiedziałam krótko.
- Ok. Sama tego chciałaś. - mówiąc to chłopak przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął nieść do samochodu. Wyrywałam się mu i biłam go pięściami po plecach, ale to nic nie dawało. Wepchnął mnie do auta, usiadł obok mnie i kazał Lou jechać. Nie miałam wyjścia. Musiałam z nimi jechać. Całą drogę do szkoły się do nich nie odzywałam. Gdyby wzrok mógł zabijać to teraz wszyscy w tym aucie byliby martwi. Gdy auto zatrzymało się przed szkołą wyskoczyłam z niego jak z procy. Na moje nieszczęście obok szkoły było dużo fotoreporterów i wszystko wiedzieli. Cholera. Weszłam do szkoły i skierowałam się do swojej szafki. Zastałam tam Roxy. Opowiedziałam jej o tym porannym incydencie. Nieźle się wkurzyła. Zresztą podobnie jak ja. Jacka niestety nie było w szkole. Przeziębił się po naszym wczorajszym spotkaniu. Biedaczek. Odwiedzimy go z Roxy po szkole. Nagle na korytarzu rozbrzmiał dzwonek. Matma. Jezu jak ja jej nienawidzę. Weszłyśmy z Rox do klasy i zajęłyśmy swoje miejsce. Lekcja się zaczęła, a my z Roxy zaczęłyśmy się śmiać z Nialla który akurat wpychał do buzi końcówkę swojej kanapki i wyglądał jak chomik.
- Panno Claus i panno James. Skoro jest wam tak do śmiechu to może podzielicie się z resztą klasy waszym żartem. My też się chętnie pośmiejemy.- nauczycielka była wyraźnie zdenerwowana.
- Eee...
- W takim razie nie będziecie siedzieć razem na moich lekcjach. Roxy usiądziesz z Bradem- nauczycielka wskazała na naszego klasowego przystojniaka który podkochiwał się w Rox. Ale się jej trafiło. Ciekawe z kim ja będę musiała siedzieć.- A ty Ronnie usiądziesz z...
*********************************************************************************
Hahah ale ja jestem wredna. Pomęczę was trochę :p. Dzięki za komy pod ostatnim postem. Pamiętajcie:
3 komy = kolejny rozdział
Aha dzisiaj pojawi się w zakładce Heroes nowa postać: Jack.
Haha zajebisty rozdział. Poprawiłaś mi nim humor. Ona na 100% będzie siedzieć z Zaynem -PROSZEEE.
OdpowiedzUsuńHahaha rozwaliła mnie ta akcja z autem.
fajne , fajne ;)
OdpowiedzUsuńjak ona mogła sprzedać samochód ?!
Świetne ! :d
OdpowiedzUsuńŚwietne ! :d
OdpowiedzUsuń